Poza pełnym brzuszkiem liczy się też komfort higieniczny.

Gdy już jesteśmy syci po pysznej kolacji ugotowanej na naszym super lekkim zestawie kuchennym, najczęściej myślimy jak tu się umyć przed snem. Jest to bardzo ważna kwestia, ponieważ pozwala nam zachować równowagę psychofizyczną, obejrzeć dokładnie ciało, czy nie ma pęcherzy, odcisków bądź czy nie złapaliśmy jakiegoś kleszcza. A także wejść suchym, czystym i pachnącym do śpiwora, dzięki czemu on też dłużej pozostanie świeży. 

Jednak jak zauważyłem, ta kategoria sprzętu nad wyraz często jest po prostu przesadzona u wielu turystów. Rozumiem, że fajnie jest być suchym i czystym, ale robienie codziennie makijażu, który się popsuje gdy się spocimy, bądź branie suszarki lub golarki elektrycznej pod namiot, gdzie nie ma nawet prądu, może okazać się nienajlepszym pomysłem.  

Nie będę jednak ukrywał, że mnie jako „płci brzydkiej” łatwiej było się oswoić z myślą o niemyciu się przez dzień czy dwa. Gdy na samą myśl o tym dostajesz dreszczy, to już spieszę uspokoić. Tam gdzie są ludzie, którzy mogą komentować twój zapach, tam też najczęściej znajdziesz tyle wody by się umyć. A tam gdzie nie ma wody, to najczęściej też nie ma dużej ilości osób, które będą ciebie wąchać. 

Przechodząc do meritum, przedstawię moje założenia w kwestii dbania o higienę w podróży namiotowej bądź schroniskowej. Moim celem jest by było mi:
– sucho,
– czysto,
– koniec.

Tylko tyle i aż tyle. Zatem po kolei. 

Mycie zębów

Zacznijmy od najłatwiejszej kwestii. By umyć zęby potrzebujemy szczoteczki do zębów i pasty do zębów. Chyba tutaj wszyscy się ze mną zgodzą. Oczywiście nie bierzemy elektrycznej szczoteczki do zębów tylko zwykłą „analogową”. Miłośnicy pakowania na lekko potrafią obciąć połowę rączki, by była lżejsza. Ma to też dodatkową zaletę, że krótszą łatwiej spakować. Jako alternatywę można zabrać jakąś małą szczoteczkę dla dzieci, samą końcówkę od szczoteczki elektrycznej bądź kupić specjalną turystyczną z pełnym pokrowcem. Potem wystarczy wyrzucić pokrowiec, by było jeszcze lżej. Zamiast pełnego pokrowca polecam same nasadki na główkę szczoteczki. Dobrze chronią, a są najlżejsze.

Drugą rzeczą jest zabranie pasty do zębów. Podstawowa zasada, gdy idziemy w kilka osób – jedna tubka starczy na całą grupę. W przeciwieństwie do szczoteczki, tym można się podzielić. Dość popularne jest kupowanie  (np. w Rossmannie lub innej drogerii) małych tubek standardowej pasty do zębów. Jest to lepsze rozwiązanie niż branie całej i pełnej, dużej tubki pasty. Jednak kilka lat temu znalazłem jeszcze lżejsze rozwiązanie. A dokładnie chodzi mi o koncentrat pasty do zębów Ajona. Występuje w 2 rozmiarach. Duży zawiera w sobie 12ml a mały 3ml. Będąc na szlaku Św. Olafa zabrałem ze sobą większy rozmiar i przez 3 tygodnie nie udało mi się go nawet w połowie wykorzystać. Pasta ta jest dostępna w aptekach i kosztuje dosłownie kilka złotych za tubkę. Na szczoteczkę nakłada się jej tyle, co główka od szpilki. Ma inny smak niż zwykłe pasty i nie pieni się tak mocno, ale zęby myje tak, że można się pokazać w sklepie.

W książce „Sztuka minimalizmu w podróży” autorstwa Mike Clelland’a pokazany też jest sposób, by suszyć pastę do zębów. Jednak uważam, że dla przeciętnego turysty, o czym traktuje seria tych artykułów, to może być już zbyt abstrakcyjny pomysł. Nie wiem poza tym, czy będzie lżejszy od najmniejszego opakowania Ajony. No i chyba łatwiej i więcej na wadze można zaoszczędzić gdzie indziej. 

Co? Waga [g] Komentarz
Mała tubka zwykłej pasty 38
Duża Ajona 40 Wystarczy na bardzo długo
Mała Ajona 12
Pokrowiec na szcztoeczkę 2
Szczoteczka elektryczna 122 Bez ładowarki
Szczoteczka zwykła 10
Golarka analogowa 4 Jednorazówka

 

Mycie ciała

Kolejną kwestią jest mycie reszty naszego ciała. Tutaj także w sumie można ograniczyć się do dwóch przedmiotów. Szampon/żel do ciała + ręcznik. Wiem, że wiele osób używa oddzielnych szamponów do włosów i oddzielnych żeli/mydła do ciała. A czasami też odżywek i jeszcze innych specyfików, o których nie mam pojęcia. Jednak trzeba zadać sobie pytanie, czy jeśli przez kilka dni umyjemy ciało tym samym kosmetykiem co włosy to czy nam włos z głowy spadnie? Chyba nie. Dlatego zalecam brać tylko jedną butelkę, a raczej buteleczkę do tego celu. Kolejną sprawą jest właśnie rozmiar tego specyfiku. Zamiast brać wielką butlę 500ml na cały wyjazd, warto zaopatrzyć się w wersję mini (również dostępne w drogeriach), bądź po prostu przelać odpowiednią ilość do mniejszej buteleczki. Ma to drugą zaletę – jeśli mamy butelkę mniejszą niż 100ml, to możemy ją przetransportować w bagażu podręcznym w samolocie. Ja osobiście nauczyłem się brać małą buteleczkę o pojemności około 50ml, zakręcaną korkiem na gwint. Pochodzi ona z mieszkania, w którym spałem podczas wycieczki do Porto. Taka typowo „hotelowa” buteleczka. I gdy mam potrzebę to uzupełniam w jakieś łazience, gdzie jest dostępne mydło w płynie. Zastrzegam, że mam bardzo krótkie włosy i umycie ich mydłem nie spowoduje, że mi zaczną wypadać. Pamiętajcie, że też można wziąć jedną butelkę na kilka osób.

Gdy już się umyliśmy, wypadałoby się czymś wytrzeć. Na pytanie jaki ręcznik zabrać ze sobą w góry, wiele osób odpowie szybko – szybkoschnący. Jest to bardzo dobra odpowiedź. Takich ręczników i materiałów z jakich się je wytwarza jest kilka i niech każdy najlepiej sam dobierze taki jaki mu najbardziej odpowiada. Ja jednak chciałbym zająć się kwestią jego rozmiaru. Sam osobiście używam ręcznika z Decathlonu o wymiarach 52x39cm. Nawet jeśli masz długie włosy, to naprawdę nie potrzebujesz największego rozmiaru jaki jest dostępny w sklepie. Po prostu trzeba wiedzieć, że gdy taki ręcznik nie wchłania już wody, trzeba go porządnie wycisnąć i można dalej się wycierać. Można tak robić nawet kilkakrotnie. A gdy jest zimno lub pada deszcz i chcemy jak najszybciej być susi, to może po prostu trzeba odpuścić mycie długich włosów? Zalecam natomiast codzienne mycie stóp i miejsc intymnych, by nie nabawić się otarć, pęcherzy i odcisków. Na szczęście to można zrobić nawet w namiocie, by nikt nie patrzył. Jak? O tym w przedostatnim paragrafie. Zazwyczaj po umyciu się (bądź z samego rana) używamy dezodorantów. Jeszcze kiedyś sam potrafiłem kupować mini dezodorant z półeczki z mini kosmetykami. Jednak później doszedłem do wniosku, że nie ma to większego sensu. A dlaczego? Otóż dezodorantu używamy raczej pod pachami. A nosząc plecak pocimy się głównie na plecach. Używając dezodorantu, rzeczywiście, będziemy ładnie pachnieć przez jakieś 15-30 minut po wyruszeniu na szlak. Po tym czasie zaczynamy się tak pocić, że te kilka kropel mniej pod pachami, to na niewiele już się zdaje, a do zapachu dezodorantu zaczyna dochodzić zapach potu z pleców, przepoconych ubrań w tym, najbardziej ulubiony, zapach przepoconych skarpetek! Mniam!

Jako ostatni akapit w tym temacie dodam coś, co mnie osobiście nie dotyczy. Chociaż kiedyś było inaczej. Dla osób z długimi włosami, zazwyczaj pań, ale nie tylko, ważne jest by móc je rozczesać. W tym przypadku więc warto mieć szczotkę bądź grzebień. Jeśli macie jakiś duży i ciężki egzemplarz, pomyślcie nad poszukaniem mniejszej i lżejszej wersji.

Co? Waga [g] Komentarz
Mała buteleczka z płynem

55

 
Ręcznik 52x39cm

46

 
Mały dezodorant

53

W sprayu
Suma

101

 

 

Pranie

Przy dłuższych wyjazdach może się zdarzyć sytuacja wymagająca wyprania ubrań. Szczególnie, gdy jako miłośnik Light&Fast nosisz tylko 3 pary bielizny na cały miesięczny wyjazd. W tym temacie także trzeba dążyć do prostoty. Skoro i tak Twoje włosy i ciało pachnie tym samym środkiem, to nic nie stoi na przeszkodzie, by ubrania także nim pachniały. Idealnie jest wtedy, gdy mamy dostęp do umywalki z bieżącą wodą i mydłem w płynie obok niej, dzień jest słoneczny i wietrzny. Starajcie nie przegapiać takich okazji i prać wszystko co się da, a także uzupełniać zapas mydła w mini buteleczkach. 

Jednak gdy nie masz dostępu do bieżącej wody, możesz przepłukać ubrania w strumieniu. Wtedy jednak nie używaj żadnych środków czyszczących. Woda i porządne wysuszenie na słońcu powinno starczyć.

Pozostałe dodatki

W tym miejscu w sumie mogę wymienić kilka dodatków, które nie są niezbędne, ale mogą być bardzo pomocne. 

Pierwszy z nich to klapki. Bardzo przydatne, gdy zamierzamy spać w schroniskach, chatkach lub innych kwaterach. Poza wejściem pod prysznic dzielnie zastępują kapcie. Sprawdźcie ich wagę, ponieważ pomiędzy różnymi modelami są naprawdę duże różnice w wadze. Ja miałem jedną parę, która ważyła ponad 400 gramów. A za kilkanaście złotych kupiłem inne o wadze około 200 gramów. Osobiście mam jeszcze jeden pomysł, jak zmniejszyć tutaj wagę, ale jest na razie w fazie testów. Jako ostatnią alternatywę mogę zaproponować klapki jednorazowe z hotelu. Jednak one średnio nadają się pod prysznic. Zależy od charakteru wyjazdu.

Drugim dodatkiem niech będą zatyczki do uszu. Przydatne w schroniskach, na campingach bądź gdy wędruje się z większą grupą. Waga na tyle mała, że można zabrać 2 pary na wypadek zgubienia. 

Trzecim dodatkiem, o którym chciałem wspomnieć to nić dentystyczna. Niestety, czasami po prostu muszę z niej korzystać. Na szczęście może mieć ona dodatkowe zastosowanie w postaci nici do szycia. Zamiast brać dodatkową szpulkę do zestawu naprawczego wystarczą same igły. Pamiętajcie, że też jest dostępna wersja mini.

Następna jest gąbka. Ten gadżet zauważyłem, że jest bardzo niedoceniony. Dzięki niemu możemy się porządnie wyszorować z brudu i pyłu nawet bez mydła. Możemy to robić bezpośrednio w strumieniu bez szkody dla środowiska, bo trzeba pamiętać, żeby nie wpuszczać żadnych, ale to naprawdę żadnych (nawet tych „biodegradowalnych”) mydlin do strumieni. Zmniejszają one m.in. napięcie powierzchniowe wody i np. owady z rodziny Nartnikowatych nie mogłaby się poruszać po wodzie. [1][2][3]. Drugą zaletą jest możliwość zagotowania sobie wody w menażce, by była przyjemnie ciepła. I nawet w zamkniętym namiocie, gdzie jest cieplej i kameralnie,  można namaczać gąbkę, by spłukać mydliny i brud z naszego ciała.

Znaną alternatywą dla mycia się w niesprzyjających warunkach jest używanie mokrych chusteczek. Też używałem, ale coraz bardziej zaczynają mi one przeszkadzać. Poza tym generują śmieci, które potem trzeba nieść w plecaku, a są dość ciężkie. Dlatego staram się korzystać z nich coraz mniej.

A na koniec, malutkie lustereczko. Czasami bardzo przydatne, gdy szukamy kleszcza na plecach bądź wyciągamy muchę z oka. Jednak tutaj też znalazłem alternatywę. Może nie taką dobrą jak lusterko, ale też działającą. Otóż ekran smartphona całkiem dobrze odbija światło. W pełnym słońcu widać wszystko poza tym co jest na ekranie. Opcja druga. Strzel sobie selfie! Też działa! 

Co? Waga [g] Komentarz
Gąbka  19  
Klapki

198

Para
Zatyczki do uszu

3

Dwie pary
Suma

201

 

 

Podsumowanie

Jak widzicie, kosmetyczka na wyjazd nie musi być ogromna. W sumie, to nawet samej kosmetyczki nie trzeba brać. Wystarczy, że wszystko zapakujecie w ręcznik bądź w torebkę i będzie lekko. Niektórzy mogą pomyśleć, że w kosmetyczce nie ma nożyczek czy pęsety. Te przybory jak najbardziej też mam, z tym że trzymam je w osobnej apteczce, bo na wyjazdach korzystam z nich bardzo rzadko. W tym artykule chciałem pokazać przybory używane codziennie. Podsumowując, moja lista przyborów higienicznych na wyjazdy przedstawia się następująco:

Co? Waga [g] Komentarz
Gąbka  19  
Mała Ajona

12

 
Pokrowiec na szczoteczkę

2

 
Mała buteleczka z płynem

55

 
Ręcznik 52x39cm

46

 
Klapki

198

Para
Szczoteczka zwykła

10

 
Zatyczki do uszu

3

Dwie pary
Torebka strunowa

8

 
Nić dentystyczna mała

4

 
Suma

338

 

A Wy jak duże macie kosmetyczki? Czy zastanawialiście się kiedyś nad ich wagą? A może macie inne sposoby na zaoszczędzenie wagi przyborów higienicznych? Jestem ciekaw Waszych patentów! Podzielcie się tym w komentarzach.

Pozdrawiam,
Witek