Nadrabiając zaległości napiszę kilka zdań o naszej pierwszej majówce w 2016 roku. Tym razem pojechaliśmy odwiedzić rodzinne strony dziadków piękniejszej połowy tego wyjazdu. Czyli pojechaliśmy do wsi Ropica Polska. Sąsiaduje ona z miastem Gorlice, które odegrało niemałą rolę w historii nie tylko Polski ale także świata. Zapraszam do czytania.

Wyjazd w sobotę rano, by uniknąć piątkowych korków wyjazdowych. Na szczęście się udało i bez większych przeszkód (poza zbłądzeniem na wyjeździe z obwodnicy Warszawy) przemierzamy kolejne kilometry. Po drodze zatrzymujemy się w Skamieniałym Mieście. Jest to rezerwat w miejscowości Ciężkowice. Znajdują się w nim ciekawe formacje skalne. Miejsce w sam raz na przystanek w drodze. Przejście rezerwatu zajmuje około 1-1,5 godziny. Poniżej kilka zdjęć stamtąd.

Następnie dojeżdżamy do Ropicy Polskiej. Dość szybko ruszamy na małą wycieczkę. Chcieliśmy zwiedzić skansen w Szymbarku, ale był już zamknięty. Obok skansenu można podziwiać kasztel.

Potem pojechaliśmy też do Grybowa. Miał tam być jakiś stary drewniany most, ale niestety chyba coś się pomyliliśmy. Po powrocie zrobiliśmy jeszcze spacer po Ropicy i wzdłuż rzeki Ropa.

Następnego dnia naszym celem jest Jaworzyna Krynicka. Najpierw jednak nadrabiamy drogi by zwiedzić cerkiew łemkowską we wsi Powroźnik.

Następnie parkujemy samochód w Krynicy Zdroju i zaczynamy wspinaczkę na szczyt. Wyciąg kabinowy działa i wielu ludzi idzie w górę po stoku narciarskim dzięki czemu na samym szlaku jest dość spokojnie. Udaje się nam dostrzec nawet śnieg! Na samym szczycie zamawiamy w jednym z lokali zupkę gdzie następuje nieoczekiwane spotkanie. Spotykam ciocię i wujka z Krakowa. Po krótkiej rozmowie, jeszcze chwila na podziwianie szczytów Tatr i już wracamy okrężną drogą do samochodu. Szlak powrotny jeszcze mniej uczęszczany niż poprzedni i mniej stromy dzięki czemu łatwiej się schodzi.

Po zejściu do samochodu jedziemy jeszcze do części uzdrowiskowej w celu spróbowania wód leczniczych. O ile jedną dało się wypić o tyle drugą to prawie wypluliśmy, bo była tak słona i dodatkowo śmierdząca jak dla niektórych.

Po krótkim spacerze wracamy do samochodu i jedziemy w drogę powrotną. Po drodze chcieliśmy jeszcze zahaczyć o zaporę w Klimkówce. Jednak GPS poprowadził nas tak, że raz wjechaliśmy komuś na podwórko przed dom, a innym razem prawie się zakopaliśmy. Jedyną zaletą tego błądzenia były mijane kościoły i cerkwie. Udało się zrobić ładne zdjęcie cerkwi w Czyrnej.

Ostatni dzień w Ropicy przeznaczyliśmy na zwiedzanie samych Gorlic. Tutaj wypada napisać dlaczego Gorlice są ważną częścią Historii. Po pierwsze to w Gorlicach pracował Ignacy Łukasiewicz wynalazca lampy naftowej i pionier przemysłu naftowego. W okolicach Gorlic były duże złoża roponośne co spowodowało uprzemysłowienie regionu w XIX w. Ponadto to w Gorlicach zapłonęła pierwsza naftowa lampa uliczna w 1854r. Innym ważnym okresem dla miasta jest okres Pierwszej Wojny Światowej. Pod Gorlicami miała miejsce największa bitwa frontu wschodniego. Trafiliśmy do muzeum regionalnego PTTK akurat w 101 rocznicę przełamania frontu wschodniego. To miało miejsce dokładnie 2 maja 1915 roku. Po tej bitwie rosyjskie wojska już nigdy nie zaszły tak daleko na zachód w tej wojnie. Oto kilka zdjęć pierwszej lampy ulicznej, a dokładniej kapliczki w jakiej się ona znajdowała. Rekonstrukcja samej lampy jest w gablocie przy rynku miejskim.

Po muzeum jedziemy do Sękowej obejrzeć drewniany kościółek z XVI wieku, jak większość tutejszych zabytków – należący do listy UNESCO. Szczęściem udaje nam się trafić na panią, która nam go otwiera dzięki czemu możemy podziwiać także wnętrze.

Po spakowaniu się jedziemy jeszcze na jedną noc do rodziny w Krakowie. Po drodze zabieramy dwójkę autostopowiczów. Chłopaka i dziewczynę z drugiej klasy liceum. Najpierw chcieli, by ich podrzucić tylko kilka kilometrów, ale ostatecznie wieziemy ich aż do Krakowa. Razem jeszcze zahaczamy o kościół w Lipnicy Murowanej.

Następnie jedziemy do Krakowa gdzie śpimy jedną noc i spokojnie wracamy do Warszawy.

Pozdrawiam,
Witek