Tym razem szybki i przyjemny wypad na Podlasie.
Korzystając z ładnej pogody i wolnej soboty postanowiłem pojechać na wschód, by odwiedzić klasztor na Świętej Górze Grabarce. Krótkie pakowanie, ponieważ chciałem także przetestować pakowanie się do nowo nabytego tankbaga. Dla niewtajemniczonych w klimaty motocyklowe, tankbag to torba, którą przyczepia się do baku motocykla, przed kierowcą. A że mój motocykl ma plastikową atrapę baku, bo zbiornik paliwa znajduje się pod siedzeniem, to już inna bajka.
Wyjazd z Warszawy trochę mi zajął, bo się pogubiłem. Później było łatwiej, ponieważ trasę kojarzyłem z innych wyjazdów. Po drodze minąłem m.in. Liw czy Sokołów Podlaski. Jeszcze przed Grabarką chciałem spróbować jak mój motocykl na nowych oponach będzie zachowywał się na gorszej nawierzchni. Skręcając w boczną drogę najpierw trafiłem na kostkę brukową a później na porządną błotnistą drogę! Motocykl jakoś przejechał. Jednak bardziej to było ślizganie się na lewo i prawo niż jazda do przodu. Później błoto zamieniło się w piaszczyste błoto, na którym to zaliczyłem glebę. Na szczęście przy małej prędkości to się nic nie stało, poza pobrudzeniem motocykla. Stwierdziłem jednak, że takie warunki są za trudne dla moich umiejętności i mojego motocykla, więc wróciłem na bardziej twarde drogi.
Gdy dojechałem do Grabarki, na parkingu zagadał do mnie właściciel innego motocykla typu cruiser. Okazało się, że mieszka niedaleko i zna bardzo dobrze okolice. Polecił mi kilka miejsc do odwiedzenia i pojechał w swoją stronę. Ja zaś poszedłem zwiedzać klasztor. Pierwsze widoki od razu przywołały we mnie wspomnienia z Góry Krzyży na Litwie. Może nie robi takiego wrażenia jak wspomniana góra, ponieważ znajduje się w lesie i nie widać od razu wszystkich krzyży, lecz i tak jest ich bardzo dużo. Ludzie je tutaj także znoszą w ramach podziękowań czy próśb. Tradycja sięga aż początków XVIII wieku, kiedy to miejscowa ludność uciekała do lasów przed epidemią cholery. Chciałem też wejść do środka cerkwi. Myślałem, że z powodu święta Wielkiej Soboty w kościele prawosławnym będzie coś przygotowanego na tę okoliczność. Jedynie się dowiedziałem, że w dniu dzisiejszym było tylko sprzątanie przed Wielką Niedzielą. Po zwiedzaniu napiłem się jeszcze wody z cudownego źródełka i czas jechać dalej.
Zatrzymałem się we wsi Radziwiłłówka, gdzie w ładnej wiacie zjadłem szybki obiadek, przygotowany na kuchence gazowej i stamtąd pojechałem do cerkwi w koloni Koterka. Tuż przy samej granicy z Białorusią. Ta cerkiew niestety także była zamknięta. Zdziwiło mnie nietypowe położenie cerkwi, bo z dala od ludzkich osiedli. Tutaj kult zaczął się około 150 lat temu, kiedy to kobieta ze wsi Tokary przyszła na bagna zbierać szczaw. Podczas tej wyprawy ukazała się jej Matka Boska. Gdy władze cerkiewne chciały zbadać te sprawę to postanowili przenieść krzyż, wybudowany za nakazami Matki Boskiej. Gdy go wyjęto z ziemi to w tym miejscu trysnęło źródełko, co odczytano jako potwierdzenie obawiania jakie tutaj zaszło. Po tym wszystkim nakazano tutaj wybudować cerkiew, co nie było łatwym zadaniem ze względu na teren bagienny. Później zaczęto także znosić tutaj krzyże. Na koniec jeszcze miałem przyjemność odbycia małej kontroli przez Straż Graniczną.
Następnym celem była miejscowość Mielnik. To do niej początkowo przychodzili pielgrzymi, zanim przeniesiono cerkiew na górę w Grabarce. Najpierw udało mi się znaleźć wieżę widokową, a dopiero potem podjechałem do cerkwi i wszedłem na Górę Zamkową, skąd rozpościerał się bardzo ładny widok na przepływający poniżej Bug. Obok Góry Zamkowej znajdują się jeszcze ruiny kościoła zamkowego.
Następnie był powrót w stronę zachodzącego słońca. Zimno i słońce świeciło prosto w oczy. I cały romantyzm upadł. Jednak widok dużej ilości bocianów i budzącej się po zimie przyrody napawał optymizmem.
Z innych atrakcji w okolicy o jakich wiem, a dla mnie zabrakło czasu to m.in. muzeum motocykli w Drohiczynie czy mini Kasztel Korona Podlasia. Niestety w tym miejscu muszę też uprzedzić, że w najbliższym czasie nie będzie opisów wycieczek motocyklowych ponieważ miałem mały wypadek z mojej winy. Może i prędkość nie była duża jednak na najbliższy czas odpocznę od motocykla.
Pozdrawiam!
Witek
Comments by Piotr Witkowski
Jak podróżować odpowiedzialnie?
"Dziękuję za wartościowy komentarz. Niestety, Ci..."